#1 2009-07-27 12:51:16

Rakoks

http://i37.tinypic.com/okc0lk.gif

Zarejestrowany: 2009-07-25
Posty: 7

Opowieści mojej szalonej siostry.

Chciałbym zaprezentować wam opowieści (wymyślone) mojej 15-letniej siostry (Nazwa na Kafeterii: Aż mi wstyd).
Były one zamieszczane też na innym forum, o czym świadczą niektóre części tekstu.
Za jej pozwoleniem, proszę was o ocenę twórczości.

1.
Byłam w tesco, w kolejce do kasy i nagle poczułam potworne parcie i bulgotanie w jelitach. Było tak pzreraźliwe, że ludzie rozglądali się dookoła i niewiedzieli co się dzieje. Jedna dziewczynka powiedziała do mamy : Mamo! chodźmy szybko bo zbliża się burza! A na to mama : Dziecko jaka burza? Sąd ostateczny się zbliża!
Miałam tonę zakupów i niewiedziałam co robić! Oblał mnie zimny pot. Rzucić zakupy i pobiec do toalety czy zostać i powstrzymywać się? Zostałam. Mężczyzna na końcu kolejki nagle dostał histerii : WSZYSCY ZGINIEMY! Rzuci się pędem do wyjścia waląc głową w szkalną szybę i upadając na ziemię. Podniósł się jednak szybko i wybiegł na parking. Nagle nad market nadciągnęły ciężkie czarne chmury. Na hali - jak w horrorze - szeregami zaczęły gasnąć światła. Ostatnia lampa zaiskrzyła się i spadła na podłogę przygniatając chłopaka z obsługi. Ludzie z wrzaskiem zaczęli biec do wyjścia niczym stado bydła. Jak mrówki gdy rozwali im się mrowisko w popłochu zabierają jajeczka tak i oni chwytali zakupy pod pachę i w terrorze rozbiegali się we wszystkie strony. Ziemia się zatrzęsła. Poczułam jak gazy rozsadzaja mnie od środka. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Usłuszałam przerażający huk jak gdyby roztrzaskała się góra lodowa, jakby pękła na pół. Ale to nie był piorun. To był BĄK. Podniósł się czerwony alarm. Pani z działu obsługi klijenta dorwała się do mikrofonu : Bez paniki! Proszę podchodzić do wyjść awaryjnych, mamy wszystko pod kontrolą! Dziękujemy, że spośród tylu hipermarketów wybrali państwo właśnie TESCO! zapraszamy ponownie i życzymy miłego dnia! Gazy nie przestały mnie nękać. Pomyślałam, że i tak niemam już nic do stracenia więc pierdnęłam znowu. Ale tym razem było gorzej. Oderwał się dach z taką siła, że zassało ludzi i wywiało ich na zewnątrz! W panice pobiegłam na dział z lekami. Regały zawalały się za mną ale ja biegłam dalej. W transie biegłam przed siebie niczym desperado po bułkę za 30 groszy.W końcy dotarlam do celu. Było ciemno więc szukałam Storeranu po omacku. Zajęło mi to tylko kilka chwil. Połknęłam migiem całe opakowanie nie tracąc czasu na wyjmowanie tych piekielnie małych kuleczek ze środka. Zamknęłam oczy i poczułam ulgę. Zorejrzałam się dookoła. W sklepie nie było już żywej duszy. Tylko ci, których półki przygniotły podczas ucieczki albo ci, których silniejsi zadeptali biegnąc w dzikim szale. Nagle wyjrzało słońce a chmury zniknęły. Ptraki zaczęły wesoło świergotać i wszystko wróciło do normy. Wzięłam swoje zakupy i nawet nie musiałam za nie płacić!

Do końca życia nie zapomnę tego dnia.

2.
Wyszłam po tej całej katastrofie, która opisywałam stronę wcześniej, na parking. Była piękna pogoda więc pomyślałam, że pójdę na spacer. Szłam sobie chodnikiem aż tu nagle wyróśł przed moimi oczami sklepik z niezdrową żywnością. Lekarz mówił mi, że mam jeść tylko lekkostrawne posiłki... Ale puszka fasoli przyciągała mnie jak magnes. Weszłam do środka. Był tam telewizor. Na filmach jak więzień ucieka z więzienia i wstępuje do knajpki zawsze jest telewizor, jego zdjęcie na ekranie i prezenter opisujący wygląd i pouczający tych, którzy go widzieli o niezwłoczny kontakt z policją. Pech chciał, że w sklepiku z niezdrową strawą nie jest inaczej. Drzwi zatrzasnęły się za mną z hukiem. Podeszłam do półki i łapczywie wrzucałam puszki fasoli do koszyka. Wiedziałam jak się to może skończyć ale byłam poza świadomościa. Zahipnotyzowana metalicznością puszki powłóczyłam się do lady rzucając talary z pradawnej kopalni krasnoludów na tacę nie odrywając wzroku od koszyka z łupami. Nagle się ocknęłam. "Przerywamy program by nadać wiadomości z ostatniej chwili" Oblał mnie zimny pot. Modliłam się o to, żeby nie powiedział..." W okolicy grasuje niebezpieczna kobieta, która sieje zniszczenie.." O nie! Nogi zrobiły mi sie jak z waty i tylko wymamrotałam, że reszty nie trzeba, odwróciłam się obracając się na pięcie i zaczęłam opyszczać lokal. Spokojnie, żeby uniknąc podejrzeń. "Kobieta miała na sobie buty i była ubrana w spodnie" Wpadłam. Sprzedawczyni wykrzyknęła "zaraz, zaraz... TO TY!" Wywarzyłam drzwi z kopa i wyleciałam w ułamku sekundy. Biegłam przed siebie łomocząc puszkami jak wóz weselny odjeżdżający w podróż poślubną. Klnac pod nosem dobiegłam w bezpieczne miejsce. Schowałam się w krzakach, w korycie obok drogi rowerowej. Wyjęłam z tylnej kieszeni spodni otwieracz do konserw, który zawsze mam na wszelki wypadek przy sobie. Ani się obejrzałam a tu zjadlam wszystkie 5 puszek fasoli. Byłam najedzona jak wilk, który zjadł koźlątka więc położyłam się wygodnie i ucięłam sobie drzemkę. Obudziło mnie przeraźliwe burczenie w żoładku. zerwałam się na równe nogi i rozejrzalam dookola. zza choryzontu wyłaniala się brygada antyterrorystyczna i wojsko na czele z ta sklepikarką! Nie mialam gdzie uciec, wiec schowalam sie w krzakach. Zatkałam usta dłonią, zeby mnie nie usłyszeli. Nagle poczułam, że zbiera się w brzuchu ogromne baczysko. Walczyłam z nim przez 5 minut, ale okazało się silniejsze ode mnie. W cichej okolicy rozległ się potężny pierd. odbijał się echem kilka razy od gór (bo trzeba wam wiedziec ze mieszkam w gorach). Wszyscy zamilkli. ni z tąd ni z owąd pierdnęłam znowu. Takiego bąką nie widzieliście nigdy wczesniej, mogę wanm to zaręczyć! Było to jak grzmot. Natychmiast zerwała się lawina. Góra śniegu pędziła w moim kierunku. Zaczęłam uciekać. ZA NIĄ! krzyknęła sprzedawczyni, ale byla juz daleko w tyle. bieglam z prędkością światla!
Następnego dnia włączylam telewizję. Lawina zeszla prosto na ludzi, którzy mnie gonili. Trochę mi ich było żal...
To co działo się potem to istny armagedon!
Nie wiem czy ktoś chce o tym słuchać...

3.
Od jakiegoś tygodnia obyło się bez sensacji, jednak w głębi duszy czułam, że to tylko cisza przed burzą. Szykowała się zagłada stulecia.
Szłam właśnie w podskokach przez miasto, radośnie popierdując. Nie było to nic złego - ot, takie niewinne smrodki. Az tu nagle naszła mnie wielka ochota na darmowe bułki z tesco. Takie pokrojone bagietki na spróbowanie. Do tesco mam zakaz wstępu pod groźbą wycięcia nerek, ale chrupiące kromeczki bułki stały się przedmiotem pożądania. Zaczaiłam się przed tesco i obserwowałam wchodzacych ludzi. Nikt nie kupił bagietki także nie było mowy o rabunku. Do odważnych świat należy - pomyślalam i pomknęłam na tyły budynku by wkraść się przez magazyn.
Znalazlam male okienko, wybiłam je twardym stolcem, który zasadziłam chwilę wcześniej. Naiwna myślałam, ze dzięki wypróżnieniu się będę moglą spokojnie działać. Poczęłam się przeciśkać, jednak nadęty brzuch nie chciał przejść. Tak mocno parłam, że pierdęłam z hukiem. Bałam się ze ktos to uslyszy wiec szybko przelazlam i bylam juz w srodku. Znalazlam szyb wentylacyjny, zdjęłam kratę i wpęzłam do środka. Wkrótce doczołkalam się do celu. przez mała kratkę widzialam podemną stoisko w bagietkami. Wszytko poszlo po mojej mysli, ale pomyslalam sobie, ze ludzie by się zdziwili jakby zobaczyli mnie wylazącą z szybu. Obmyślajac plan dzialania tak się zestresowalam, ze pierdnęłam naprawdę potężnie. Ziemia się zatrzęsla, lampy zaczęly się iskrzyć a ludzie rzucili zakupy i biegali dookola niewiedząc co się dzieje. sufit popękał i tynk zaczął się kruszyć - to tak mnie przerazilo, ze popuścilam luźny stolec. Z kratki za którą siedzialam zaczął wylaniać się zielony dym. ludzie padali jak muchy, jeden po drugim. Gdy nikt się juz nie ruszal spuscilam się po linie, którą zawsze mam przy sobie, na dół - wprost do bułeczek. Jak jeszcze moglam tu wchodzić bralam jedną albo dwie kromeczki, zeby nikt o mie nie pomyslal jako o zachlannej, ale dzis porwalam caly koszyk i wybieglam z marketu.

Kończę juz ostatnią kromkę, na dnie koszyka same okruszki - pora ruszać na kolejne łowy!

4.
Na moje miasto padł strach. Nad domami i ulicami zawisła chmura bąków jak gęsta mgła. Było tu bardzo miło zanim się wprowadziłam - górskie powietrze, czyste strumyczki i śpiewające ptaszki. Teraz ludzie boja się nawet wyskoczyc do sklepu, w powietrzu unosi się fetor, ryby w jeziorze płuwają do góry brzuchem a jedyne co słychać to huk bąków i chlupanie kupy w sedesie.
Żal mi się zrobiło tych biednych mieszkańców, postanowiłam się przeprowadzić w inne miejsce i dać im odetchnąć świeżym powietrzem.
Następnego ranka siedzialam już na przystanku i smutno popierdując czytałam fakt. Ehh gdybym była panią barbarą była bym szczęliwa - zadnych sensacji żołądkowych! A ona żali się na czajnik grozy, ktory omal jej nie zabił. Minęło 10 minut odkąd tu siedziałam i nieukrywam, ze piekielnie zachciało mi się srać. Nie namyślając się dlugo wstałam z donośnym pierdem i otrzepałam tyłek z ptasich odchodów pozostawionych na ławce. To musiało zabrzmieć dumnie - pomyślałam z radością i udałam się do toalety.
Kupiłam od gośca wstęp do kibla płacac 2 razy więcej niż przewiduje ustawa przesiadywania w toaletach publicznych mówiąc, że to może potrwać. Myślał zasraniec, że nie widzę jak chowa częśc do kieszeni - juz moja w tym glowa zeby za to oberwal. Doniose na niego to ministerstwa pobierania opłat za korzystanie z toalet publicznych. Diabolicznie się zaśmiałam zatrzaskując drzwi i soczyście pierdząc wprost do jego nozdrzy - niech wie z kim ma do czynienia. W chwili siadania na kibel zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Szykowało się dłuższe posiedzenie więc wyjęłam kocią karmę i otwieracz do konserw, które zawsze mam przy sobie. Pożarłam zawartosć i czytalam etykietę aż tu nagle mnie zatkało. "moze zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych" - o kurde. Lekarz mówił, ze po zjedzeniu orzechów mogę wywołać kataklizm. Wybiegłam z kibla jak opętana i chcialam uciec w krzaki w trosce o tego biednego faceta, ktory zprzedaje wejściowki. Wybieglam na peron, a tu pociąg nadjechał. Fuck czekalam na niego 2 godziny nie mogę biec teraz w pole i sadzic kloca a potem czekać 4 godziny na nastepny. Wzięlam walizkę i wsiadlam.
Zamknęłam szczelnie mój przedzial i poczęłam srać do kąta. Mialam nadzieje, ze nikt nie uslyszy i nie przyjdzie pytając czy cos mi się nie stało, az tu nagle ktos puka. Cholera wlasnie zasralam caly przedzial, śmierdzialo paskudnie. Otworzylam okno i przykrylam stolec walizką.
"bileciki do kontroli!' Zrobilam się blada. bilety mialam w walizce. Chcąc, nie chcąc musialam ją podniesc i szukać biletow. gdy odsunęłam ja od miejsca zbrodni buchnąt taki smród, ze kontroler się przewrócil. zielony dym przeciskal się przez przedzialy a ludzie padali jak owady po środku owadobójczym. wreszcie smrod dopadl maszynistę i pociąg się zatrzymal. wytarlam walizkę o siedzenie i wybieglam z pociągu. Bylam w szczerym polu. zanim doszlam do miasta minęło kilka godzin. Znów tu jestem i ludzie boją się wyjsc za ulicę. Zal mi ich, ale cóż - muszę życ dalej i walczyć z samą sobą aż do usranej ( doslownie) śmierci.

5.
Nie uwierzycie co mi się przytrafiło!
Myślicie pewnie, że ludzie w mieście się mnie boją i omijają mnie szerokim łukiem. Macie rację, niemniej jednak mam tu przyjaciela. Zaprosił mnie na kolację do swojego domu - miał ugotować coś specjalnie dla mnie! Cieszyłam się jak dziecko, bo nikt mnie nigdzie nie zaprasza w obawie o życie swoje i domowników. Dlatego przyjęłam zaproszenie z szerokim uśmiechem i radosnym pierdnięciem. Przed wyjściem chciałam dokładnie się wypróżnić, żeby ocalić toaletę przyjaciela od zagłady. Zasiadłam więc na tronie i czyniłam swoją powinność aż tu nagle poczułam, że coś ukąsiło mnie w pośladek! Zawyłam z bólu i zeskoczyłam z kibla jak oparzona. W muszli siedział kot sąsiadki i pozdrawiał mnie środkowym palcem. Zasraniec łazi po rurach i nęka mieszkańców. Stanął na desce tylnymi łapami i wymachiwał pazurami chichocząc złowieszczo. Zebrałam w sobie całą moc, ustawiłam się w pozycji bojowej i wystrzeliłam z odbytu twardy stolec. Poszybował do kota niczym kula armatnia i ugodził skubańca między oczy. Gad zatoczył się i z pluskiem wpadł spowrotem do muszli aż woda rozprysła się na suficie. Podtarłam tyłek i zakopałam sukinsyna w ogródku. Miałam małe wyrzuty sumienia, ale z drugiej strony - pomyślałam - sąsiedzi wreszcie w spokoju i bez obaw będą mogli sadzić kloce we włansej toalecie. Na koniec pierdnęłam triumfalnie, co zabrzmiało bardzo dumnie i wróciłam do mieszkania by szykować się do wyjścia na wymarzoną kolację.
Co się działo potem to już apokalipsa...

Offline

 

#2 2009-07-27 13:50:10

Miksu

Gość

Re: Opowieści mojej szalonej siostry.

Powiedz siostrze, że jest pojebaną psychopatką, chociaż i tak mam wrażenie, że dziewczyna by czegoś takiego nie wymyśliła ;x Więc nie kłam proszę, że to Twojej siostry...

Ocena:

Gramatyka: 6/10 (parę bł. jęz.)
Ortografia: 9/10
Interpunkcja: 1/10 (przecinki)
Fabuła: -11110/10 (proszę Was...)
Ogólnie: 2/10

Podsumowując: 1,5/10
Dobrze napisane pod względem pisowni itd. Zastrzeżenia budzi interpunkcja. A chore pomysły autora to już co innego...

 

#3 2009-07-27 20:56:42

Rakoks

http://i37.tinypic.com/okc0lk.gif

Zarejestrowany: 2009-07-25
Posty: 7

Re: Opowieści mojej szalonej siostry.

Nie oskarżaj mnie o kłamstwo dobrze?
Twoje "doświadczenie" jest chyba gówno wartę bo właśnie dziewczyna to napisała.
Jest mniej pojebana od ciebie, a to było pisane czysto humorystycznie.
To są wycinki z Kafeterii, nie było to pisane na te "klimaty" na pewno.
Smutna wiadomość że pomyliłaś się prawda? Przecież ty nigdy się nie mylisz :(...

Offline

 

#4 2009-07-27 21:27:23

david 56

http://i49.tinypic.com/2whmhds.jpg

Skąd: Nikąd
Zarejestrowany: 2008-02-16
Posty: 1246

Re: Opowieści mojej szalonej siostry.

""Zebrałam w sobie całą moc, ustawiłam się w pozycji bojowej i wystrzeliłam z odbytu twardy stolec. Poszybował do kota niczym kula armatnia i ugodził skubańca między oczy. Gad zatoczył się i z pluskiem wpadł spowrotem do muszli aż woda rozprysła się na suficie. Podtarłam tyłek i zakopałam sukinsyna w ogródku. Miałam małe wyrzuty sumienia, ale z drugiej strony - pomyślałam - sąsiedzi wreszcie w spokoju i bez obaw będą mogli sadzić kloce we włansej toalecie. Na koniec pierdnęłam triumfalnie, co zabrzmiało bardzo dumnie i wróciłam do mieszkania by szykować się do wyjścia na wymarzoną kolację.
Co się działo potem to już apokalipsa..."" uhahahhahahahaha


http://img42.imageshack.us/img42/8619/89715111.png

Offline

 

#5 2009-07-27 21:37:59

Witcher

http://i38.tinypic.com/ztvkat.gif

Zarejestrowany: 2007-12-16
Posty: 458
Nick: FiboR-nie znam passow xD
Profesja: Silkroad - Redsea
Server: 80

Re: Opowieści mojej szalonej siostry.

troche dziwne niektore historie... ale moga byc


http://miniprofile.xfire.com/bg/wow/type/0/fiborek1.png

Offline

 

#6 2009-07-28 01:39:44

Andzia

http://i37.tinypic.com/28ajhip.gif

Skąd: LiGoTa
Zarejestrowany: 2009-02-14
Posty: 713
Nick: Tania Dziwka
Profesja: Burdel
Server: 0700-880-714 zadzwoń teraz

Re: Opowieści mojej szalonej siostry.

Daj jej Ibuprom, zaprowadź do psychiatry i namów ją na codzienne wizyty. Zmarnowałam 5 minut cennego życia, kiedy mogłam czytać wartościowe opowiadanie, zdrowej dziewczyny. No cóż, humor na poziomie umiera


http://i33.tinypic.com/30u7ibn.png
http://i33.tinypic.com/qxmdtk.jpg

Offline

 

#7 2009-07-28 01:51:21

Miksu

Gość

Re: Opowieści mojej szalonej siostry.

Rakoks napisał:

Nie oskarżaj mnie o kłamstwo dobrze?
Twoje "doświadczenie" jest chyba gówno wartę bo właśnie dziewczyna to napisała.
Jest mniej pojebana od ciebie, a to było pisane czysto humorystycznie.
To są wycinki z Kafeterii, nie było to pisane na te "klimaty" na pewno.
Smutna wiadomość że pomyliłaś się prawda? Przecież ty nigdy się nie mylisz :(...

Tak, ja się nigdy nie mylę ... Po jakiego chóója to piszesz ? ; o A ten tego ... znamy się? ^^, Chociaż i tak mam wrażenie, że wiem kim jesteś, no ale n/c. Pogratuluj tej pojebanej psychopatce pomysłów, nie interesuje mnie kim ten ktoś kto to napisał jest i jaką ma płeć, ale to nie było wcale śmieszne ; o Wręcz humor dziecka, bądź idioty z kompleksami opierającymi się na fasolce lol? XD Boli Cię krytyka widzę, co oznacza iż opko jest Twoje. Więc jednak Ty jesteś tą psychopatką i w dodatku masz rozdwojenie jaźni i nie orientujesz się w swojej płci, podając się za swoją siostrę, której tak naprawdę nie masz. LoL. Jeśli chodzi o "doświadczenie" to co ma ono do tego wszystkiego? Jeśli jednak to miało być pisane humorystycznie to pozdrawiam wszystkich, któych to rozbawiło, to nie jest normalne... bo co śmiesznego jest w tym, że kurfa jebniesz srake na pół tesco? >.> Dobra. n/c. Nie obchodzi mnie co tam sobie myślisz o mnie. Skrytykowałam Ci opowiadanie i to Cie właśnie zabolało. Nie mnie. Więc musiałeś się odwdzięczyć jakąś mega ripostą co? Nie. Nie wyszło Ci, nie jesteś też fajny. I koniec dyskusji na ten temat, jeśli nie umiesz przyjąć krytyki to lepiej się za nic nie zabieraj. Dowidzenia.

 

#8 2009-07-28 08:57:34

demcion12

Zbanowany

5844902
Zarejestrowany: 2008-02-01
Posty: 198

Re: Opowieści mojej szalonej siostry.

ile ona nad tym siedziała


http://r9.fodey.com/2055/f0c67c142c1740a7971605c286720585.0.gif

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
berlin-hotel